Warszawa ma wygląd osobliwy. Przede wszystkim uderza niebywała liczba mundurów. [...]
Przez jezdnię suną oddziały wojska. Wygląd ich jest rześki. Przechodnie obdarzają ich papierosami, pieczywem, słodyczami, owocami. [...]
Jedzie sotnia kozaków. Twarze ich dzikie, włosy skołtunione. Zbrojni są w piki, nahajki, karabiny przez ramię. Ta sama dzicz, którą uwiecznił Kossak w obrazie pogromu na placu Teatralnym 1905. Tacy sami tłomacze woli rządu i podpory caratu „zwyciężali rewolucję” na placu Bankowym, na Krakowskim Przedmieściu.
Dziś wdowy i sieroty po poległych, ich rodziny i przyjaciele obsypują to kozactwo... kwiatami! Szczęśliwa Arkadia mogłaby pozazdrościć tego rajskiego błogostanu, w którym pies żyje w przyjaźni z kotem, a Kozieł pilnuje sałaty…
Warszawa, 24 września
Warszawa w pamiętnikach pierwszej wojny światowej, red. Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Warszawa 1971.